Wokół prawniczych zarobków narosło wiele mitów. Problem w tym, że nawet na studiach nie ma jak skonfrontować oczekiwań z rzeczywistością, bo jak wynika z mojego doświadczenia studenckie praktyki nie są tu w żaden sposób pomocne. Zazwyczaj pracuje się za darmo, bo i pożytku za wiele z takiego studenta nie ma, ale za to każdy ma nadzieję, że jak już w końcu przywdzieje tę upragnioną togę, to monety zaczną spływać szerokim strumieniem.
Rzeczywistość potrafi jednak rozczarować.
Według informacji zawartych na stronie wynagrodzenia.pl miesięczne wynagrodzenie całkowite na stanowisku adwokata wynosi 5 290 PLN brutto. Co drugi adwokat otrzymuje pensję od 3 760 PLN do 7 930 PLN. 25% najgorzej wynagradzanych adwokatów zarabia poniżej 3 760 PLN brutto. Na zarobki powyżej 7 930 PLN brutto może liczyć grupa 25% najlepiej opłacanych adwokatów.
Dużo czy mało? Najlepiej jeżeli każdy odpowie sobie na to pytanie. Ze swojej strony dodam tylko, że obecna sytuacja na rynku do najbardziej kolorowych nie należy.
Uznałam więc, że dobrze by było poruszyć kwestię prawniczych zarobków, a konkretnie tego co ma wpływ na ich wysokość. Doszłam bowiem do wniosku, że gdybym sama przeczytała taki artykuł kilka lat temu, to pozwoliłoby mi to uniknąć wielu błędów. Ja sama, jak wielu początkujących przedsiębiorców, kiedy rozpoczynałam działalność wyceniałam usługi zbyt nisko, bo po prostu nie wiedziałam jakie czynniki powinnam uwzględnić w swojej kalkulacji.
Aby było ciekawiej zacznę od tych mniej oczywistych:
1. Lata nauki
Coś, czego nie widać, a jednocześnie łatwo policzyć.
Pięć lat niełatwych studiów, których zasadnicza trudność polega na konieczności przyswojenia ze zrozumieniem ogromnej ilości materiału w relatywnie krótkim czasie (bez zrozumienia też można, ale wtedy to nie bardzo ma sens).

Zakładając, że obroniliśmy pracę magisterską w terminie, jeszcze przed wakacjami, mamy czas do września na przygotowanie się do egzaminu wstępnego na aplikację adwokacką (tak samo radcowską). W przypadku pozytywnego rozstrzygnięcia egzaminu aplikacja formalnie rozpocznie się od stycznia i potrwa 3 lata.
Po 3 latach, w marcu, odbywają się zawodowe egzaminy prawnicze. Na wynik zazwyczaj trzeba poczekać ok. miesiąca. To jednak nie wszystko – aby w końcu móc przywdziać upragnioną togę i występować w sądzie jako pełnoprawny adwokat lub radca prawny trzeba jeszcze przejść ślubowanie – coś a`la ślubowanie na pierwszaka w podstawówce, tylko bardziej oficjalne i połączone z tzw. obłuczynami, czyli obleczeniem w togę przez adwokata, pod patronatem którego odbywało się aplikację (tak to przynajmniej wygląda na aplikacji adwokackiej w Łodzi).
Reasumując – 5 lat studiów, pół roku przerwy, 3 lata aplikacji, pół roku oczekiwania na egzamin, wyniki i w końcu ślubowanie – razem 9 lat. Dokładnie tyle trwa kształcenie stricte prawnicze zakładając, że wszystko idzie zgodnie z planem.
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości – te 9 lat nauki to dopiero początek. W przypadku części świeżo wyślubowanych prawników niewiele po tym czasie się zmieni, bo dalej będą współpracować z kancelariami, w których odbywali aplikację. Dla większości jednak to dopiero początek samodzielnej działalności, czyli prowadzenia biznesu na niełatwym i zatłoczonym rynku usług prawnych.

2. Odpowiedzialność
Czasami drobne uchybienia niosą ze sobą bardzo poważne konsekwencje. Właśnie takich błędów najbardziej się obawiam – tych z pozoru nieistotnych, nad którymi nie mam kontroli, albo jest ona bardzo ograniczona.
Aby lepiej wyjaśnić co mam na myśli posłużę się przykładem – czy zdarzyło się Wam kiedyś zajrzeć do lodówki, aby wyjąć masło? Otwieracie drzwiczki, zaglądacie do środka, a masła tam nie ma. Zamykacie więc lodówkę, rozglądacie się po kuchni, i dochodzicie do wniosku, że masło musi jednak być w tej lodówce. Otwieracie więc lodówkę ponownie i pierwsze na czym zatrzymuje się Wasz wzrok to masło.
Tego właśnie najbardziej się obawiam – że coś przeoczę, nie zauważę czegoś, co powinno być widoczne na pierwszy rzut oka, pamięć spłata mi figla, źle zapiszę datę w kalendarzu bo kartki mi się posklejają itp. Takie ludzkie błędy, z pozoru drobnostki, które potrafią doprowadzić do katastrofy, za którą odpowiedzialność wobec klienta ponoszę wyłącznie ja sama.
3. Prestiż
Dla każdego prestiż znaczy co innego. Z mojego doświadczenia wynika, że często niewiele ma on wspólnego z profesjonalizmem, ale za to wiele z lokalizacją kancelarii.
Jest to jednocześnie najbardziej tajemniczy i niedookreślony czynnik, który o dziwo w olbrzymim stopniu znajduje swoje przełożenie na wysokość wynagrodzenia.
***
Z bardziej oczywistych i przyziemnych czynników, jakie każdy adwokat czy też radca prawny powinien uwzględnić w swoim wynagrodzeniu należy wymienić:
1. Podatki
Kwestię podatków najlepiej omówić na przykładzie.
Dla uproszczenia przyjmijmy, że prawnik za wykonanie określonej czynności wycenił na 1000 zł brutto (czyli dokładnie tyle pieniędzy otrzyma od swojego klienta do ręki). Z kwoty tej musi oddać do urzędu skarbowego 23% podatku VAT, a od pozostałej kwoty odliczyć jeszcze 18% podatku dochodowego. Nie trudno zatem policzyć, że z kwoty 1000 zł najpierw odejdzie mu kwota 186,99 zł tytułem podatku VAT, a następnie 136,34 zł tytułem podatku dochodowego. Zostaje 676,67 zł.
Oczywiście powyższe wyliczenie stanowi duże uproszczenie – każda firma generuje koszty, które w większym lub mniejszym stopniu pomniejszają wysokość podatku dochodowego, niemniej jednak mechanizm dokładnie tak wygląda.
2. Ukryte koszty
„Ukryte”, bo zazwyczaj nikt ich nie widzi – nie tylko klient, co jest jakby bardziej oczywiste. Niestety także wielu profesjonalnych adwokatów lub radców prawnych nie zdaje sobie sprawy z tego jak wysokie wydatki ponoszą na:
- Paliwo zużyte na dojazd na rozprawę. Kwestia pokrycia przez klienta kosztów paliwa jest bardziej oczywista, jeżeli rozprawa ma się odbyć w innym mieście niż siedziba kancelarii. W takim przypadku zazwyczaj koszty dojazdu rozliczane są osobno – nie stanowią one wynagrodzenia za wykonaną pracę, ale zwrot poniesionych kosztów. Rzecz wygląda inaczej w przypadku, gdy rozprawa ma się odbyć w tym samym mieście co siedziba kancelarii. Jeżeli sąd nie mieści się po drugiej stronie ulicy, to trzeba do niego po prostu dojechać.
- Opłaty za parking. W Łodzi opłata za pierwsze pół godziny w płatnej strefie parkowania w centrum miasta, gdzie zlokalizowane są wszystkie sądy (tzw. Podstrefa A), to 1,5 zł za pierwsze pół godziny. Rzadko która rozprawa tyle trwa nie mówiąc już o tym, że może się opóźnić (a z mojego doświadczenia wynika, że opóźnia się prawie zawsze).
- Bilety za dojazd komunikacją miejską. Jeżeli nie samochodem, można dojechać również tramwajem lub autobusem, a to przecież też kosztuje.
- Korespondencja. Myślę, że jest to najbardziej niedoceniany wydatek. Niby każdy wie, że znaczki pocztowe kosztują, każdy narzeka, że za dużo, ale tak naprawdę nie każdy zdaje sobie sprawę z tego do jak gigantycznej kwoty w skali roku mogą urosnąć wydatki na korespondencję.
Pisma procesowe zazwyczaj wysyłane są za potwierdzeniem nadania – wówczas koszt wysyłki jednego listu to 5,20 zł. Jeżeli zaś zależy nam na uzyskaniu potwierdzenia odbioru przez adresata (co ma znaczenia np. gdy chcemy ustalić datę, od której będziemy mogli zacząć naliczać odsetki), to kwota wynosi 7,80 zł.
I teraz najlepsze – jeżeli składamy pozew, w treści którego pozywamy np. 3 osoby, to sam pozew wysyłamy wyłącznie do sądu, który następnie wysyła odpisy pozwów do naszych pozwanych. Ale tylko jeden raz – potem każde kolejne pismo musimy wysłać do sądu i do każdego pozwanego osobno (chyba, że pozwani ci mają jednego pełnomocnika – wówczas możemy wysłać pismo tylko do niego).
Dla przykładu podam, że w jednej ze spraw, którą obecnie prowadzę, mój klient jest uczestnikiem postępowania o stwierdzenie nabycia spadku. W sprawie jest jeszcze 3 innych uczestników, z czego dwóch jest reprezentowanych przez pełnomocnika (każdy innego) oraz 5 wnioskodawców. Koszt wysłania najprostszego pisma procesowego to kilkadziesiąt złotych.
- Koperty, papier, koszty wydruku itp. Ja w kancelarii najczęściej stosuję koperty C5 – koszt takiej koperty zakupionej w okienku na poczcie to kilkadziesiąt groszy. Oczywiście nie kupuję ich tam – zamawiając koperty w paczkach w hurtowni można obniżyć ich koszt do kilku groszy. Analogicznie sytuacja wygląda w przypadku papieru do drukarki, tonerów itp.
- Systemy informacji prawnej (np. LEX lub Legalis) – niezbędne wyposażenie każdej kancelarii prawnej. Nie da się w dzisiejszych czasach, przy takiej mnogości aktów prawnych i orzeczeń, prowadzić tego biznesu bez dostępu do tego rodzaju programów. Ich celem jest przede wszystkim zgromadzenie w jednym miejscu przepisów, komentarzy, orzeczeń i artykułów prawnych. Koszt to minimum kilka tysięcy złotych rocznie w zależności od wersji oraz tego ile osób będzie mogło z tego programu korzystać.
No i nie należy zapominać o stałych kosztach większości kancelarii – opłatach za lokal, w którym mają swoją siedzibę, wynagrodzeniach aplikantów, pracowników sekretariatu itp.
3. Stopień skomplikowania sprawy
Niezależnie od tego, czy klient zwrócił się o pomoc w poprowadzeniu sprawy przed sądem, czy też analizę bądź przygotowanie umowy – przy ustalaniu wynagrodzenia ocenie polega to na ile dana sprawa jest skomplikowana, bo zazwyczaj przekłada się to na czas, jaki prawnik będzie musiał na nią poświęcić.
Ciekawe jest to, jak różne jest rozumienie stopnia skomplikowania sprawy przez prawników i klientów. Oczywiście częściej jest tak, że coś, co wydaje się skomplikowane dla klienta, dla adwokata jest całkiem oczywistą sprawą. Zdarza się jednak, że jest na odwrót. Jest to dość częsty przypadek w sprawach o zapłatę – klientowi wydaje się, że coś mu się należy, albo na odwrót, że czegoś nie musi płacić, a w praktyce np. nie doczytał umowy albo jej nie zrozumiał i sprawa się nieco komplikuje.
W przypadku spraw sądowych na stopień ich skomplikowania składa się także liczba stron w sprawie, ilość świadków, to, czy w sprawie zachodzi potrzeba zasięgnięcia opinii biegłego, czy sprawa ma charakter transgraniczny i wiele wiele innych czynników. Znaczenie ma również to, na jakim etapie postępowania zgłosił się klient – zdecydowanie trudniej napisać apelację lub skargę kasacyjną w sprawie, której nie prowadziło się we wcześniejszej instancji.
Oczywiście powyższe wyliczenie nie wyczerpuje listy wszystkich czynników jakie prawnicy biorą pod uwagę przy wycenie swoich usług – wyczerpuje listę tych podstawowych. Koniec końców należy jednak pamiętać o starej podstawowej zasadzie, że usługa jest tyle warta, ile ktoś jest w stanie za nią zapłacić.